Wybierałam się na łowy do jungli. To był naprawdę piękny dzień ,ptaki śpiewały od samego rana ,z oddali było słychać szum wodospadu, pogoda- wręcz idealna. Biegłam przed siebie po szlaku lepiej znanym wilkom z watahy ,nie chciałam zapuszczać się zbyt daleko ,ponieważ ta puszcza nie jest dobrze zbadana i nie wiadomo co tam się kryje.
* * * *
Po jakimś czasie zaczęłam się męczyć ,ani jednego zwierzaka nie widziałam, myślałam że w takich gęstych lasach jest mnóstwo zwierząt ,a tym czasem w tym panuje pustka. Oparłam się o duży głaz i z wytchnieniem nasłuchiwałam odgłosów natury.
-No tak wodospad, w jego zbiorniku muszą być ryby!
A więc kierowałam się szumem wodospadu.
* * * *
Dotarłam do cudownego miejsca. Stanęłam przy skraju jeziorka. Była tam masa kolorowych ryb. Wybrałam jedną i uchwyciłam ją wzrokiem. Zaczęła chlapać wodą z bólu, płosząc inne. Po kilku dłuższych sekundach jej zwłoki wypłynęły na kryształową powierzchnię wody ,a ja wskoczyłam do wody ,aby w końcu się pożywić. Jednym susem ją pożarłam i zajęłam się resztą.
* * * *
Gdy już byłam porządnie najedzona ,położyłam się by chwilę odpocząć. Wstałam i zaczęłam rozglądać się na wszystkie strony ,zorientowałam się ,że jestem po drugiej stronie jungli !!!Co ja zrobiłam...!?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Nie pisz obraźliwych komentarzy, bo dostaniesz upomnienie. Dwa upomnienia i wylatujesz :D A ja po prostu ich nie umieszczę.