sobota, 4 maja 2013

Od Shaan: Jedno oczko, drugie oczko...

Otworzyłam ślepia. Widok był nie najlepszej jakości HD.
-Witaj, jestem Annabeth.- to ta sama wilczyca! Uratowała mnie! Uśmiechnęła się przyjaźnie.
-Ja, jestem Shaan. Dzięki...
-Och, o czym ty mówisz. Miałabym cię tam zostawić?!- wykrzyknęła oburzona. Wzrok znowu wrócił do normy. Skoczyłam na równe nogi. Za wilczycą stała łasica z liściem na oku i właśnie przymierzała się do poderżnięcia gardła mojej wybawicielki. Wskoczyłam mu do mózgu, co było bardzo trudne, bo był mały ja orzeszek ziemny i zaczęłam krzyczeć.
-Juuuuuuchuuuu!!!! Jest tuuuu ktoooo?!!!!!
-Przestań!- krzyknął, a Annabeth gapiła się na niego, to przestraszona, to zdziwiona. Ja dalej się darłam. Ann rzuciła się na Łasicę, ale on wygiął się w literę S. Wilczyca runęła na ziemię obolała.
-AAAAAA!!!!-wrzasnęłam najgłośniej jak umiałam. Padł na ziemię ogłuszony. Wróciłam do normalnej postaci.

***
 
AAAAA!!! było ostatnią żeczą* jaką słyszałem i czułem. Co to do holery było?! Bolało jak djabli! Jakby mi ktoś rozwalał benbenki. Zemdlałem, chodź nie chciałem. Po tym pienknym uniku! Ah! Szkota! A miałbym taki pienkny obiatek!
 
***
 
Stanęłyśmy obydwie nad kunowatym i zerkałyśmy raz na niego, raz na siebie. wzajemnie.
-To co, pierwszy obiadek w nowej watasze?- spytałam.
-Ale...
-Żadnych ale. Uratowałaś mi życie więc należysz teraz do mojej watahy.-Przy lustrowaniu jej myśli wiedziałam, że szuka watahy.
-Ale skąd wiesz...?
-Mam swoje sposoby...-przerwałam jej.
 
Dokończy Ann
*To pisał Buck, więc będą błędy ortograficzne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nie pisz obraźliwych komentarzy, bo dostaniesz upomnienie. Dwa upomnienia i wylatujesz :D A ja po prostu ich nie umieszczę.